W krótkim czasie życie lekarza stało się o wiele ciekawsze. Pogonie, strzelaniny, miejsca zbrodni. Czasem jakieś randki. Przesiadywanie przed kominkiem na Baker Street z kubkiem gorącej czekolady i wsłuchiwanie sięw spokojną grę detektywa.
I tak sobie żyli. Dwójka niesamowicie dziwnych przyjaciół. Lekarz i detektyw.
Aż w końcu ktoś się wprowadził.
---
Był piękny, wrześniowy poranek. Cisza i spokój po raz pierwszy od dawna zagościły na Baker Street. John rozkoszował się nimi popijając w kuchni kawę. Miał naprawdę dobry humor, którego nie zniszczyły nawet nowe nabytki jego współlokatora – trzy duże palce od stopy w słoiku stojącym przy zlewie. Zapewne następny eksperyment.
Westchnął cicho przymykając oczy. Było mu tak dobrze.
I nagle rozległ się głośny huk.
A po nim cichy jęk.
Blondyn zmarszczył brwi. Wstał od stołu i wyszedł na korytarz. Z dołu słychać było jakieś szepty. Powoli zaczął schodzić po schodach.
- Naprawdę nic mi nie jest pani Hudson – usłyszał i odetchnął z ulgą.
- Ależ ta torba jest bardzo ciężka. Będziesz miał siniaki. Zaraz przyniosę ci jakąś maść – bąknęła kobieta odwracając się – Och… John. Obudziliśmy cię?
- Nie. Nie spałem już od dłuższego czasu – oznajmił z delikatnym uśmiechem, który wkradał mu się na twarz za każdym razem, gdy rozmawiał ze staruszką – A pan to…?
-Em… Felix Bell – mówiąc to, podszedł do niego .– John Watson?
- Chyba tak – odparł i uścisnął mu rękę - Zgaduję, że jest pan nowym lokatorem
- Zgadza się. Wynająłem mieszkanie na drugim piętrze. 221c –mruknął mężczyzna – przepraszam, nie mam teraz czasu na rozmowy. Muszę się rozpakowaći pędzić do pracy.
- W takim razie zapraszam na obiad – powiedział łagodnie –Mam zamiar zrobić lazanię.
- Przyjdę – powiedział nowy i ruszył na górę.
- Kochany chłopak. Niesłychanie miły– stwierdziła gospodyni –Upiekę wam ciasteczka czekoladowe. Wiem jak bardzo je lubicie.
- Dziękuję, pani Hudson.
---
- Sherlock! – zawołał wchodząc do salonu. Detektyw siedział w fotelu ze skrzypcami w jednej ręce i telefonem w drugiej. Miał nieobecny wzrok, jak za każdym razem, gdy rozmyślał. Co oznacza, że…
- Masz nową sprawę – stwierdził Watson siadając na kanapie –Co tym razem?
- Przypadek naszego nowego lokatora – oznajmił Holmes odkładając instrument na stolik obok – Pomyśl tylko. Mężczyzna około 30 rokużycia, prawnik z krótkim stażem, jednak dobry w swoim fachu. Przystojny i miły, przywiodła go tu prawdopodobnie śmierć żony, z którą nie był jednak w zbyt dobrych stosunkach. I właśnie to mnie zastanawia.
- Jest sens pytać jak to wydedukowałeś? – spytał John przecierając oczy ręką.
- Sposób wysławiania się i trzymane w rękach akta, jak również księga praw wystająca z walizki wskazują na prawnika. Jest młody. Studia ukończył niedawno, jednak ma dość pieniędzy, by wynająć mieszkanie w tak dobrym punkcie jak Baker Street, stąd wnioskuję, że musi być dobry w tym, co robi. Ma mocną opaleniznę. Na palcu widać ślad po obrączce, którą zdjął prawdopodobnie po śmierci żony – Ally Bell, której zgon był ogłoszony niedawno w gazetach. Podobno popełniła samobójstwo. Gdyby był do niej bardzo przywiązany nosiłby obrączkę nadal i opłakiwał stratę. Jest jednak jak obaj widzieliśmy w bardzo dobrym humorze. Wręcz znakomitym. Mam pewną teorię. Muszę dokładnie przeanalizować tę sprawę.
- Podglądałeś nas? – zapytał zdziwiony.
- Nie po raz pierwszy.
- Nieważne. Musimy posprzątać. Zaprosiłem go dziś na obiad – westchnął lekarz wstając na równe nogi.
- Przecież jest czysto – zdziwił się detektyw.
- Sprawdź lepiej w słowniku pojęcie czystości.
---
Sprzątanie szło dość opornie. W końcu po trzech godzinach salon był zdatny do użytku.
- Najgorsze jeszcze przed nami. Przepraszam, przede mną!– twarz Watsona wykrzywił grymas – Mógłbyś się ruszyć i pomóc mi sprzątnąć kuchnię?
- Po co? Przecież możemy zjeść w salonie –stwierdził detektyw.
- Zjemy, ale i tak musimy ją całą wyszorować zanim zacznie żyć własnym życiem – mruknął ironicznie lekarz – Poza tym, gdzie zrobię obiad?– podał mu worek na śmieci – Wyrzucaj te swoje… eksperymenty, albo przynajmniej je gdzieś pochowaj. I nie! Nie w lodówce!
- Dobrze – westchnął – Ale uszy muszą zostać w zamrażalniku, bo zaczną się rozkładać.
- Tak samo jak te twoje palce? – zapytał blondyn – śmierdzą.Pozbądź się ich.
Detektyw bąknął coś cicho pod nosem i wykonał polecenie.
Po długim czasie kuchnia lśniła. Wszystko było umyte i pochowane. John westchnął cicho.
- Nie pamiętam, kiedy ostatnim razem było tu tak czysto –powiedział z uśmiechem – Zacznę robić lazanię, a ty… po prostu nie nabrudź,zgoda? Pograj sobie na skrzypcach, pomyśl, wydedukuj coś, rób, co tam chcesz.
- A nie mogę tu po prostu posiedzieć i dotrzymać ci towarzystwa?
- Towa… co? Ty? Dotrzymać towarzystwa? Ktoś cię podmienił,czy co? – mówiąc to wyciągnął naczynie żaroodporne i składniki kupione poprzedniego dnia.
- Nic mi o tym nie wiadomo – rzekł z uśmiechem detektyw siadając na krześle – Zaprosiłem Lestrada. Może się przydać.
- Do czego? – spytał zdziwiony Watson. Jednak Holmes nie powiedział już ani słowa. Może to i lepiej?
---
Obiad przebiegał w bardzo dobrej i przyjaznej atmosferze. Nawet Holmes starał się być miły dla nowego lokatora – co oczywiście Watsona bardzo niepokoiło. Jednak jego uśmiech zdradzał, że coś jest nie tak. Byłbardzo sztuczny.
- Felix – mruknął – wspaniałe imię. Pasuje do ciebie.
- Dziękuję – odparł Bell spokojnie.
- Pewnie bardzo podobało się twojej żonie. Przykro mi z powodu jej śmierci.
- Bardzo to przeżyłem – bąknął mężczyzna.
- Zapewne… - westchnął detektyw pocierając skroń – Zdradziła cię.
- Słucha… ?
- Nie byliście w dobrych stosunkach – przerwał mu geniusz - Musiałeś chować do niej jakąś urazę. Zdrada jest najbardziej prawdopodobna…
- Sherlock…
- Nie mogłeś znieść faktu, że nie była ci wierna. Wyniknęła z tego kłótnia. Bardzo poważna. Powoli przestawałeś dawać sobie radę z gniewem. Inna osoba po prostu wyszłaby z hukiem z mieszkania, jednak ty nigdy nie lubiłeś uciekać od problemów, prawda? Wolałeś się z nimi zmierzyć. W końcu powiedziała ci coś okropnego, co wytrąciło cię z równowagi. Wyciągnąłeś broń.Ona się przeraziła. Próbowała cię udobruchać, jednak nie zamierzałeś jej dłużej słuchać. Upozorowałeś samobójstwo. Oczywiście ciąg zdarzeń mógł być trochę inny, jednak ten jest chyba najbardziej prawdopodobny i tobie sprzyjający. Zbrodnia w afekcie. Ciasteczko?
Zapadła niezręczna cisza.
- T-t-t… to jakaś bzdura – powiedział po chwili Felix. W jego oczach widać było nutkę strachu.
- Radzę jeszcze raz dokładnie przejrzeć dowody Lestrade. Na pewno znajdziecie coś na poparcie mojej tezy. Założę się, że denatka nie miała prochu na dłoniach. Jak w takim razie mogła wystrzelić z pistoletu?
- Zajmę się tym – oznajmił zdziwiony inspektor – A pan, panie Bell, gdy tylko skończymy tę wspaniałą lazanię uda się ze mną na komisariat, gdzie wszystko sobie dokładnie wyjaśnimy.
- To absurd!
- Proszę się nie gorączkować i jeść. Założę się, że tak dobrego posiłku długo pan nie zasmakuje.
---
Po wyjściu gości Sherlock udał się do salonu. Wziął do ręki skrzypce i zaczął grać jakąś szybką melodię.
- Nie chce wiedzieć, jak wyciągnąłeś te wszystkie wnioski –mruknął Watson siadając obok – Tylko czy na pewno są zgodne z prawdą.
- Ja się nigdy nie mylę – stwierdził detektyw przerywając.
- A sprawa Baskerville? – spytał blondyn.
- Emocje. – odburknął detektyw – Sól w moim oku.
- Po prostu powiedz, że masz rację – westchnął lekarz łapiąc się za głowę.
- Mam rację – oznajmił patrząc Johnowi prosto w oczy – Mam rację.
- Wierzę ci – powiedział z lekkim uśmiechem – Zawsze ci wierzę.
- Dlaczego?
- Bo jesteś moim przyjacielem.
---
Popadłam w Sherlockomanię :D Obejrzałam ostatnio ponownie całe dwa sezony i mam chęć na dedukcje. Ta miniaturka jest o wiele dłuższa od poprzedniej i bardzo cieszy mnie fakt, że wreszcie ruszyłam swój leniwy tyłek i napisałam coś w miarę porządnego. Mam nadzieję, że wam się podoba. Komentujcie! Chce znać waszą opinię.
Wybacz, ale nie zauważyłam, żebyś miała SPam
OdpowiedzUsuńCo byś zrobiła gdyby za sprawą starych notatek znalazłabyś się 3 lata wcześniej w swoim życiu? 18-letnia Gloria musi się z tym zmierzyć, a do pomocy ma jedynie swój stary pamiętnik. Nie przypuszcza nawet, że jej tropem podąża czarownica, skrywająca swoje oblicze. Przygody, niebezpieczeństwa, tajemnice, a także namiętności i przyjaźnie – wszystko na moim blogu. http://szelest-starych-stron.blogspot.com . Serdecznie zapraszam. Wyznaję zasadę – ty czytasz moje opowiadanie – ja czytam twoje.
trochę żałuje, ze to miniaturka, ponieważ wyszła ci pięknie i byłabym prezeszczęsliwa, gdybyś ją kontynuowała. powoli trace toleancj edo watsona i zatsępuję ją sympatią. gdyby felix miał jakieś mroczne sekrety zwiazane ze śmiercią żony... uch, już mnie fantazja ponosi. ale co wazniejsze, bardzo mi się podobało, choć czekam też na silniejszy błysk inteligencji watsona. poza tym zakończenie jest wyjątkowo rozczulające, mimo, ze brakuje mu opisow emocji. szybkie cięcie. z tego też powodu druga strona mojego mózgu nie chce, byś ją kontynuowała wlaśnie ze względu na to piękne zakończenie minaturki.
OdpowiedzUsuńna tylko-ginny pojawił się nowy rozdział. serdecznie zapraszam
OdpowiedzUsuńKiedy jakiś nowy tekst?
OdpowiedzUsuń[Reklama]
OdpowiedzUsuńTAJEMNICZY OGRÓD to nowy katalog blogowy, oraz miejsce, gdzie oprócz spisu można znaleźć też garść porad z dziedziny oswajania Blogspota, CSS i HTML. Jasno napisane instrukcje, które usprawnią działanie bloga - może któraś z nich przyda się właśnie Tobie?
Dwanaście dni, ponad 8000 wyświetleń i 65 blogów w katalogu. Sporo się tutaj dzieje. Może właśnie w Tajemniczym Ogrodzie znajdziesz swoisz przyszłych czytelników, albo blog, który Cię zaciekawi?
Wejdź i przekonaj się
Pozdrawiam
[Wybacz, nie znalazłam spamownika]
OdpowiedzUsuńMetodę ukrywania się ćwiczono tysiące lat, a mimo to większość ludzi nigdy nie opanuje jej wystarczająco dobrze, by uciec od kary. Było kilkoro, którym się to udało, lecz Ty zawiodłeś. Teraz jesteś prowadzony do ostatniej, najciemniejszej ze wszystkich celi, w której spędzisz kilkanaście nocy i dni, oczekując na wyrok. W samotności.
- Oto twój nowy współlokator. – Strażnik wskazuje na pałętającego się za kratami podpalanego szczura, po czym wybucha śmiechem. – Bawcie się dobrze.
Szczęk zamka nie świadczy o niczym dobrym. Zostałeś uwięziony w miejscu o nazwie Gaol, gdzie zostaniesz skazany lub uniewinniony. Czy jesteś winny? To się okaże już niebawem.
Strażnicy więzienni wydadzą wyrok, zajrzą w najgłębsze zakamarki Twojego bloga; ocenią, czy jest godny wolności. Od imienia, przez szaty i kieszenie, aż po samą duszę. Czy jesteś pewien, że chcesz stanąć z nimi twarzą w twarz? Wybór należy do Ciebie.
[fair-gaol.blogspot.com]
(Powyższy tekst jest reklamą ocenialni blogowej. Jeżeli jej treść w jakikolwiek sposób Cię uraziła, nie interesuje Cię lub zwyczajnie przeszkadza, usuń komentarz)
[REKLAMA]
OdpowiedzUsuńIlu z was nie raz chciało poznać myśli osoby, siedzącej tuż obok ? W wielu sytuacjach chcielibyście spojrzeć w przyszłość, lub po prostu móc się teleportować.
Sara Grey jest właśnie taką nastolatka, to Nakłaniaczka, która wpływa na ludzkie umysły. Jednak za swoje zdolności płaci wysoką cenę. Opowiadanie to historia jej walki o przetrwanie w świecie, ukrytym obok nas, w którym rządzą brutalne reguły. Z jednej strony poszukiwana przez Wydział, z drugiej ścigana przez Cieni, którzy pragną jej śmierci. Jak przetrwać, kiedy lista przeciwników, staje się dłuższa niż sojuszników ? Niewidzialni to jej ratunek.
Zapraszam na http://niewidzialnistory.blogspot.com/
nie wiem, kiedy ostatnio informowałam cię o rozdziale - ale to tylko i wyłacznie twoja wina, jak i zasługa. kochana, mam ochotę wycałowac cię za wszystkie czasy, gdyż - zachęcona twoimi miniaturkami sherlokowymi - obejrzałam sobie sherlocka od bbc. i bbc jak zwykle mnie nie zawiodło, gdyż dostałam mojego wymarzonego, angielskiego sherlocka, dziwaka i twardogłowego maniaka zagadek. i cudowny watson, który od dawna mnie aż tak nie pociągał. dzięki, dzięki, dzięki ci za to, że poleciłaś mi ten serial - już dawno w moim zyciu nie było tyle rozmyślań i radosci i całego kompletu uczuć wywołanego... cóż, czymkolwiek.
OdpowiedzUsuńinformuję o dwunastym rozdziale na tylko-ginny.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńZapraszam i czekam na jakikolwiek znak życia 9nie pogardziłabym kontunuacją lokatora na baker street:)
Tony Stark prowadził w miarę poukładane życie. Miał kochającą dziewczynę, status superbohatera, pieniądze, sławę i oczywiście... swój kostium Iron Mana. Kiedy zostaje wezwany na ratunek światu, wraz z innymi herosami tworzy grupę "The Avengers". Jednak podczas ataku armii Lokiego na Ziemię, uświadamia sobie, że brakuje mu jednego. Prawdziwej miłości. A tę może dać mu tylko jedna osoba. Jego przeciwnik i antagonista - Loki Laufeyson. I choć obaj nie do końca zdają sobie sprawę z tego, co między nimi się tworzy, to jedno jest pewne - ich uczucie jest tak silne, jakiego jeszcze żaden z nich nie doświadczył. Ale niesie także poważne konsekwencje...
OdpowiedzUsuńMówią, że miłość nie stawia barier. Czy aby na pewno?
Zapraszam na frostiron-starki.blogspot.com