Sherlock Holmes jest osobą niezwykłą. Stosowana przez niego
metoda dedukcji jest nad wyraz imponująca. Jak za pomocą najzwyklejszych i
zarazem – wydawałoby się – najmniej istotnych szczegółów dojść do poprawnych
wniosków? Ja, mimo, iż trwam przy tym człowieku około pięciu lat nadal nie mogę
w pełni zrozumieć tej umiejętności. Dlatego postać mojego przyjaciela tak
bardzo mnie zadziwia. Nie potrafię ogarnąć swoim małym umysłem wielkości jego
geniuszu. Każda sprawa, w której uczestniczę, każde wypowiedziane przez niego
zdanie coraz bardziej utwierdza mnie w przykrym przekonaniu, że jestem idiotą.
Właściwie… nie tylko ja. Jedyną osobą, która w jakimkolwiek stopniu dorównywała
Sherlockowi był James Moriarty. Mógłbym poświęcić mu sporej długości książkę,
jednak nie zrobię tego. Dlaczego? Ponieważ samo nazwisko tego potwora napawa
mnie obrzydzeniem. Za każdym razem, gdy go wspominam widzę przed oczami swego
kompana skaczącego z budynku. I mimo, iż od tego wydarzenia minęły prawie trzy
lata to nadal prześladują mnie demony tamtych chwil. Nie mogę poradzić sobie z
myślą, że kiedykolwiek mógłbym stracić Sherlocka.
I to raz na zawsze.
Jakimi uczuciami darzę Holmesa? Trudne pytanie… albo i nie.
Wiele osób insynuuje, że łączy nas coś więcej niż przyjaźń. Uważają, że ukrywamy nasz związek ze względu na oszczerstwa, które mogłyby być jego skutkiem. Nic bardziej mylnego. Nie jesteśmy parą i wątpię, żebyśmy kiedykolwiek byli. Jednak prawda jest taka, że kocham go. W swój dziwny, absolutnie nie seksualny sposób. Jest moim najlepszym przyjacielem, jedyną osobą, która poszłaby za mną w ogień bez mrugnięcia okiem. Ja dla niego zrobiłbym to samo. Czy nie po tym rozpoznaje się prawdziwą przyjaźń?
Wiele osób insynuuje, że łączy nas coś więcej niż przyjaźń. Uważają, że ukrywamy nasz związek ze względu na oszczerstwa, które mogłyby być jego skutkiem. Nic bardziej mylnego. Nie jesteśmy parą i wątpię, żebyśmy kiedykolwiek byli. Jednak prawda jest taka, że kocham go. W swój dziwny, absolutnie nie seksualny sposób. Jest moim najlepszym przyjacielem, jedyną osobą, która poszłaby za mną w ogień bez mrugnięcia okiem. Ja dla niego zrobiłbym to samo. Czy nie po tym rozpoznaje się prawdziwą przyjaźń?
Co czułem, gdy pierwszy raz spotkałem jedynego na świecie detektywa
doradczego? Zachwyt… i zdziwienie.
Nie mogłem wytłumaczyć sobie skąd zna on tyle szczegółów z mojego życia. Skąd wiedział o Afganistanie, o postrzale, o Harry!!! W tamtym momencie było to dla mnie niezwykłe. Właściwie nadal jest, mimo, iż dokładnie wytłumaczył mi jak wyciągnął takie wnioski. Czysty geniusz.
Nie mogłem wytłumaczyć sobie skąd zna on tyle szczegółów z mojego życia. Skąd wiedział o Afganistanie, o postrzale, o Harry!!! W tamtym momencie było to dla mnie niezwykłe. Właściwie nadal jest, mimo, iż dokładnie wytłumaczył mi jak wyciągnął takie wnioski. Czysty geniusz.
Jakie byłoby moje życie bez Sherlocka? Nudne. Zwyczajne. Nie
do zniesienia.
Pewnie nie widzi jak wiele dla mnie zrobił i jak bardzo jestem mu wdzięczny. Nie. On po prostu nie chce tego widzieć. Mimo wszystko jest osobą w głębi duszy bardzo delikatną i rzadko chwaloną. Nie dostrzega własnej wartości. Muszę nad tym popracować.
Pewnie nie widzi jak wiele dla mnie zrobił i jak bardzo jestem mu wdzięczny. Nie. On po prostu nie chce tego widzieć. Mimo wszystko jest osobą w głębi duszy bardzo delikatną i rzadko chwaloną. Nie dostrzega własnej wartości. Muszę nad tym popracować.
Czy w tym momencie przeżyłbym jego stratę?
Absolutnie nie…
*
I jest. Pierwsza miniaturka (albo raczej opis). Krótka, Ale nie chodzi tu o
długość, tylko o treść. Namęczyłam się trochę nad nią, ale myślę, że wyszło
dobrze. A jak wam się podoba? Komentujcie :D
ta miniaturka płynie. jest gładka, wnioski wysuwają się jeden z drugiego, każde zakończenie akapir=tu jest pytaniem, na które następny odpowiada. musze przyznac, że na poczatku byłam sceptyczna, gdyż canon doyle piszący z punktu widzenia watsona zawsze zdawał się sprawiać wrażenie... psiaczka. chodzi o to, że autor zepsuł mi radość z postaci watsona, gdyż z ksiązki na ksiazke coraz bardziej miałam wrażenie, że doktor jest głupawym dzieckiem, którym holmes tylko się bawi, bo potrzebuje publiczności (przykro mi, ale ten holmes którego znam ma ego wielkości azji i jeszcze trochę). mimo to twoja miniaturka sprawiła mi przyjemnośc. drgnęlo moje zimne serducho i chyba wybaczyłam watsonowi tą przepaść miedzy nim i holmesem.
OdpowiedzUsuńkrocej - pięknie. zwłaszcza, ze mam wrazenie, że użyty prezez ciebie język w tej miniaturce jest dojrzalszy, niż w przypadku zoe. owszem, ma ona swój urok, bo wprowadza w świat nastolatki, ale to wspaniałe wiedziec, że autor potrafi manipulować słowami.
Jasne, już go odblokowuję dla wszystkich :P
OdpowiedzUsuń